Żeby było łatwiej wpadłam na pomysł, że sama sobie zrobię formę silikonową do kaboszonów... Poczytałam, pogłówkowałam i wymyśliłam, że pożenię dwa pomysły... może by i fajnie wyszło, gdyby ten silikon mi tak szybko nie sztywniał... pierwsza forma wyszła najlepiej, ostatnia porażka... mam w planie zrobić jeszcze jedno podejście, ale już nie do kaboszonów a do wzorków do wytłaczania...
Form nie pokażę bo nie ma się czym chwalić... pokażę efekty...
Wyciskane kaboszony są z zimnej porcelany i z glinki samoutwardzalnej. Do zimnej porcelany wzięłam jakiś stary klej i to moim zdaniem też miało znaczenie... Potem malowałam kaboszony i tuszowałam nierówności... Ostatecznie najlepiej wychodziły pomalowane lakierem do paznokci... Żeby nie było gładko narysowałam wzór pisakiem niezmywalnym... Trochę krzywizny mi wyszły, więc jeszcze nie wiem czy tak to zostawię...
Kaboszonki z glinki to zupełnie inna bajka... jak zaczęłam malować to doszłam do wniosku, że powinnam zrobić więcej bo tyle pomysłów mam na kolory a nie mam już czego malować... Tym razem trochę natury się wkradło... bo są wyciski z roślinek. Poza tym koronki, papier falisty, folia bąbelkowa, itp. Nie wszystkie zestawy mi się podobają, więc jak nic będzie jeszcze przeróbka...