Kolczyki bardzo lubię, zaś z mniejszych koralików miał być naszyjnik zrobiony najpierw metodą szydełkową (uznałam, że będę go robić z rok....), potem metodą kumihimo... ale jak nawlokłam kuraliki i zaczęłam zaplatać to mi się w ogóle nie podobało... koraliki były nierówne i to co powstawało też było krzywe... szkoda mi się zrobiło tych nawleczonych nitek i wymyśliłam taki naszyjnik... nie jest to nic odkrywczego, bo miałam kiedyś taki czarny, ale ze starości niteczki się pourywały... nie naprawiałam go nawet bo mi się znudził... a teraz będę miała mieniący się kolorami nowy... doczekał się w końcu finału bo zrobiłam pokaźne zakupki... teraz tylko mi poradźcie skąd czas brać...
Główne techniki to soutache a kiedyś haft krzyżykowy, haft matematyczny oraz decoupage, szydełko, druty i inne techniki w śladowych ilościach w zależności od potrzeb: frywolitki, wiklina papierowa, szycie, koraliki i może coś nowego się urodzi...
czwartek, 21 maja 2015
Benzynowa słabość...
Dziś mogę się pochwalić koralikami z ulubionych benzynowych zapasów.... będzie to komplet do kolczyków, które zrobiłam już dawno... można je zobaczyć na starym blogu TU.
Kolczyki bardzo lubię, zaś z mniejszych koralików miał być naszyjnik zrobiony najpierw metodą szydełkową (uznałam, że będę go robić z rok....), potem metodą kumihimo... ale jak nawlokłam kuraliki i zaczęłam zaplatać to mi się w ogóle nie podobało... koraliki były nierówne i to co powstawało też było krzywe... szkoda mi się zrobiło tych nawleczonych nitek i wymyśliłam taki naszyjnik... nie jest to nic odkrywczego, bo miałam kiedyś taki czarny, ale ze starości niteczki się pourywały... nie naprawiałam go nawet bo mi się znudził... a teraz będę miała mieniący się kolorami nowy... doczekał się w końcu finału bo zrobiłam pokaźne zakupki... teraz tylko mi poradźcie skąd czas brać...
Kolczyki bardzo lubię, zaś z mniejszych koralików miał być naszyjnik zrobiony najpierw metodą szydełkową (uznałam, że będę go robić z rok....), potem metodą kumihimo... ale jak nawlokłam kuraliki i zaczęłam zaplatać to mi się w ogóle nie podobało... koraliki były nierówne i to co powstawało też było krzywe... szkoda mi się zrobiło tych nawleczonych nitek i wymyśliłam taki naszyjnik... nie jest to nic odkrywczego, bo miałam kiedyś taki czarny, ale ze starości niteczki się pourywały... nie naprawiałam go nawet bo mi się znudził... a teraz będę miała mieniący się kolorami nowy... doczekał się w końcu finału bo zrobiłam pokaźne zakupki... teraz tylko mi poradźcie skąd czas brać...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz